Monday, November 9, 2020

Lalka

Lalka

Justyna Przystawska

W jednym ze sklepów z zabawkami w dziewiętnastowiecznej Europie na półkę trafiła z pozoru zwyczajna porcelanowa lalka dla dzieci, jednak posiadająca jeden mały defekt – uczucia.

Od początku spotkała się z brakiem zrozumienia ze strony innych lalek, a niekiedy wprost ze śmiechem pozostałych zabawek. Ona wszak zdawała się tym nie przejmować, podążając wciąż wzrokiem za swoim Stwórcą – sklepikarzem i lalkarzem w jednej osobie. Nawet brak zainteresowania ze strony klientów jej nie przeszkadzał, ważne tylko, że On był w pobliżu.

Jednak pewnego dnia mała dziewczynka dostrzegła niezwykłe spojrzenie lalki i zapragnęła ją kupić. Tak lalka znalazła dla siebie nowy dom – z dala od wszystkiego, co znała i kochała, obcy oraz niezrozumiały.

Czy poradzi sobie sama w wielkim świecie ludzi? Czy sprosta wymaganiom dziecka i zdoła zaspokoić jego kaprysy? I wreszcie czy przestanie tęsknić oraz marzyć o powrocie do małego sklepiku z zabawkami...?

Wzruszająca opowieść o wyobcowaniu, braku zrozumienia i samotności, ale przede wszystkim o uczuciu zbyt wielkim na to, aby małe serce lalki mogło je pomieścić.

Cytaty

Gdy mój Stwórca dowiedział się o wadzie, którą miałam, nic sobie z niej nie zrobił. Ptaki nie przestały śpiewać, świat się nie skończył. Nie zniknęły lasy i nikt nie zesłał na ludzi kary. Innymi słowy: świat podobno trwał dalej, tak jak trwał, i tylko ja zwróciłam uwagę na to, że w pewnym momencie cały się zachwiał.

Nie wiem, jakim cudem zachwycały ich koniki na biegunach, klocki i inne drewniane zabawki, które nie miały nic wspólnego z urodą lalek, ale mimo wszystko, tych klientów nie brakowało nigdy, bo ponoć zawsze rodzili się kolejni i jeszcze następni. Nieokiełznani, niepohamowani, szaleni.

Dlatego od razu, gdy otworzono moje oczy, prawie chciałam się uśmiechnąć, chciałam zaznać tego szczęścia, które podobno wypełnia ciało, kiedy obdaruje się uśmiechem drugą osobę. Chciałam zobaczyć, kto mnie stworzył, dając mi tę radość już na samym początku, kojąc pierwsze niepokoje związane z narodzinami w nieznanym świecie.

Jego oczy również zapłonęły – zdawały się dwoma małymi ognikami przepełnionymi większym żarem, niż były w stanie w sobie zmieścić. Może i nie rozumiało moich oczu, jednak ja znałam jego bardzo dobrze. Były takie same jak moje, z jedną tylko różnicą: oczy dziecka przepełniała także radość, moje zaś, mimo że jaśniejące tym wspaniałym ciepłem, miały w sobie co najwyżej smutek i tęsknotę.